
Przybieram się do tematu już od jakiegoś czasu, jednak nie potrafiłem go ugryźć. Co napisać o Waltherze PPK żeby nie powtarzać ogólnie znanych informacji? No nie jest to proste, nawet jeśli opisywany egzemplarz wyprodukowano we Francji. Jakiś czas temu wszedłem w posiadanie Walthera PPK a dokładnie, jednej z jego wersji produkowanej już po zakończeniu wojny we francuskich zakładach Manufacture de Machines du Haut-Rhin. Kusi coś o nim napisać ale co tu wymyślić w przypadku tak mało poważanego, w kręgach kolekcjonerskich, pistoletu?

O samym PPK wszyscy coś tam wiedzą, jedni więcej inni mniej ale trudno tu napisać coś co nie byłoby nudne albo powszechnie znane. Konstrukcja znana, ot pistolet działający na zasadzie odrzutu zamka swobodnego. Ma nieruchomą lufę i zewnętrzny kurek. Bezpiecznik dźwigniowy, umieszczony z lewej strony zamka. Do tego całkiem sprytny i nomen omen, bezpieczny ten bezpiecznik. Przeładowany i zabezpieczony pistolet można nosić bez żadnego ryzyka. To nie może zawieść.

Historia broni też nie należy do nieznanych tematów. Powstał w 1931 roku jako mniejsza wersja pistoletu Walther PP. Pistolet był produkowany głównie w kalibrze 7,65 mm. Niewielkie ilości wykonano w kalibrach 9 mm Short i 6,35 mm Browning. Te ostatnie to już ekstremalna rzadkość. Na małą skalę produkowano też pistolety kalibru .22 LR. Po II wojnie światowej przerwano produkcję tego modelu. Po prostu, w ramach reparacji wojennych, dokumentacja techniczna i linia produkcyjna Walthera PP i PPK, trafiły do Francji. Tam właśnie w 1952 wznowiono ich produkcję. Początkowo bez licencji, o którą wystarano się już w trakcie produkcji. Według danych z Manurhina powstało tam w latach 1952-1986, około 1 200 000 sztuk PPK i PP w różnych wersjach. Właśnie tu i to w pierwszym roku produkcji, zaczyna się historia pistoletu, który trafił w moje ręce. Dzięki Piotrek.

Okazuje się jednak, że powojenne losy Waltherów są bardziej zagmatwane, tak mniej więcej jak 3 metry sznurka w kieszeni. Wszak w tym samym czasie na rynku funkcjonowały pistolety z zakładów w Ulm, które to jakby nie patrzeć, znajdowały się na terenie Niemiec Zachodnich. Przyjęło się twierdzić, że w zakładach przeprowadzono remonty, połączone z tzw. denazyfikacją, pistoletów wyprodukowanych w okresie przedwojennym i w czasie wojny. To bardziej niż prawdopodobne, nie tylko Niemcy zrobili by podobne remonty. Jednak nie jest to cały profil produkcji niemieckich zakładów. Zakładu z Ulm nawiązały także współpracę z fabryką Manurhina. Była ona cholernie skomplikowana. Niemcy wysyłali odkówki zamków i szkieletów do zakładów we Francji, gdzie poddawano je obróbce na skrawarkach i odsyłano do Niemiec. Tu zaś były poddawane procesowi hartowania i nanoszono na nie oznaczenia zakładów Walthera lub wracały do Manurhina w celu naniesienia ich oznaczeń. Żeby nie było zbyt prosto, proceder ten działał prawdopodobnie w obie strony. Czyli także zamki całkowicie wyprodukowane we Francji trafiały do Niemiec jedynie do wykończenia. W jednej z publikacji trafiłem zaś na informację, że pistolety wyprodukowane w obu zakładach zachowywały ciągłość numeryczną w oznaczeniach seryjnych. Wymagało by to jednak potwierdzenia w innych źródłach lub w egzemplarzach broni dostępnej na rynku. Nie mam też pewności czy ta ciągłość dotyczyła całej produkcji ze stajni Walthera czy też jedynie broni powstałej we współpracy z Manufacture de Machines du Haut-Rhin. Pozostaje jednak faktem, że broń powstała z tej współpracy jest znacznie lepszej jakości niż ta, którą w latach 80tych Walther produkował samodzielnie.

Jak myślicie, dlaczego tak niepotrzebnie skomplikowano proces produkcji pistoletu? Odpowiedź jest prosta. Walther PPK był bardzo powszechną konstrukcją w służbach policyjnych zarówn bloku zachodniego jak i wschodniego. Nie bez powodu sporo konstrukcji rodem z „demoludów” było jego kopiami. Niestety z racji historycznych zaszłości prościej było sprzedać na wschód pistolet pochodzący z Francji niż z Niemiec Zachodnich, z kolei Niemcy woleli kupić broń rodzimej produkcji. To zresztą nie jedyny przypadek kiedy niemieckie fabryki broni „podszywały się” pod nie swoje produkty, o tym może jednak innym razem.

Na koniec dwie ciekawostki. Słowo Manurhin nie oznacza kompletnie nic. Jest to nazwa handlowa utworzona z „Manufacture de Machines du Haut-Rhin”, formalnej nazwy firmy, która mieściła się nad Renem w Mulhouse-Bourtzwiller we Francji i ponoć należy go czytać jako (zapis pseudofonetyczny) „Mahn-oo-ran” ale można w sumie dowolnie.

Druga jest mniej odkrywcza, Walther PPK to ulubiona broń Jamesa Bonda. Niby każdy to wie, jednak co ciekawe, na wszystkich pistoletach w filmach pojawia się charakterystyczna wstęga Walthera, choć wygląda na to, że powinny być powiązane z francuskimi zakładami. Zadbano jednak o to żeby były „oryginale”. Firma Manurhin twierdzi jednak coś zgoła innego, że większość egzemplarzy PPK pojawiających się w filmach jest ich produkcji. Nawet w świetle tego co wcześniej napisałem, mogą mieć rację jedynie w połowie. Oto lista filmów o agencie 007 gdzie pojawił się Walther PPK.
Tytuł filmu | Rok | Aktor |
Dr. No | 1962 | Sean Connery |
Z Rosji z miłością | 1963 | Sean Connery |
Złoty palec | 1964 r | Sean Connery |
Grzmot | 1965 | Sean Connery |
Żyjesz tylko dwa razy | 1967 | Sean Connery |
O tajnej służbie Jej Królewskiej Mości | 1969 | George Lazenby |
Diamenty są wieczne | 1971 | Sean Connery |
Żyj i pozwól umrzeć | 1973 | Roger Moore |
Człowiek ze złotym pistoletem | 1974 | Roger Moore |
Szpieg, który mnie kochał | 1977 | Roger Moore |
Tylko dla twoich oczu | 1981 | Roger Moore |
Zabójczy widok | 1985 | Roger Moore |
W obliczu śmierci | 1987 | Timothy Dalton |
Licencja na zabijanie | 1989 | Timothy Dalton |
Złote Oko | 1995 | Pierce Brosnan |
Jutro nie umiera nigdy | 1997 | Pierce Brosnan |
Casino Royale | 2006 | Daniel Craig |
Quantum of Solace | 2008 | Daniel Craig |

Źródła:
http:// www.manurhin-group.com/en/company/we-are-proud-of
https:// www.waltherforums.com/forum/faq-pp-tp/10386-manurhin-myth-explained.html?fbclid=IwAR31RIJpFF5hbB-2wmE6ouYOuxiE0suyj1LtWe2GQW1cmozOYfxRAyjwVN8
Żuk Aleksandr B. „Rewolwery i Pistolety…”