Menu

Szwajcarski K31 czyli jak nie pojechałem na Long Range. Broń kolekcjonerska

12 maja, 2019 - Kącik kolekcjonera
Szwajcarski K31 czyli jak nie pojechałem na Long Range. Broń kolekcjonerska

Dawno temu napisałem artykuł Jak (nie)zrobiłem luparę. Tym razem aż musiałem dodać frazę „czyli jak nie pojechałem na Long Range” ale o tym na końcu, najpierw kilka słów o bohaterze tego wpisu.

Karabin K 31 jest bezpośrednim następcą karabinu powtarzalnego Schmidt-Rubin M1889, opracowanego w 1889 roku przez płk. Schmidta do 7,5 x 55 mm naboju karabinowego, który to z kolei opracował mjr. Rubin. Jak nietrudno się domyślić, to właśnie od nazwisk oby oficerów pochodzi nazwa karabinu. Zastąpił dotychczas używane karabiny Vetterli. Jego kolejnymi wersjami rozwojowymi były karabiny Schmidt-Rubin K11 i G11.  Najbardziej charakterystyczną cechą tej konstrukcji pozostaje dwutaktowy zamek z niespotykanie ukształtowaną dźwignią przeładowania w kształci litery T.

Karabin sprawdził się bardzo dobrze w szwajcarskich warunkach. Był bardzo celny choć nieco nieporęczny z powodu swojej długości. Próby polepszenia jego ergonomii polegały na skróceniu lufy co odbijało się niekorzystnie na celności broni. Problemem była przede wszystkim długość zamka. 

Pod wpływem doświadczeń I wojny światowej Szwajcaria zaczęła skłaniać się ku broni uniwersalnej, krótszej od długiego karabinu piechoty, a jednocześnie nieco dłuższej od typowych karabinków kawalerii czy artylerii. Wykorzystano tutaj doświadczenia Brytyjczyków i ich szybkostrzelnego Lee Enfielda No 1 Mk III (SMLE).  Wstępne prace nad nową konstrukcją podjął zespół pod kierownictwem pułkownika Adolfa Furrera, pod koniec 1920 roku. Określono przy tym przejrzyste i proste normy. Przede wszystkim uniwersalny karabin nie powinien być dłuższy od kbk wz. 1911, a jego zamek miał być prostszy i łatwiejszy w  produkcji. Parametry skupienia musiały być lepsze niż kbk 1911 i nie gorsze niż w kb wz. 1911. I ostatnie założenie – cena produkcji niższa niż w przypadku Schmidta – Rubina wz.1911. Pod koniec 1930 roku pierwsze 10 egzemplarzy, nowej broni trafiło do testów. Okazało się, spełniły one wszystkie pokładane w nich nadzieje z nawiązką.

  W maju 1931 roku wyprodukowano pierwszą serię dwustu karabinów. Wydano je do sześciu szkół wojskowych oraz ośrodków szkolenia. Badania trwały do 12 października 1931 roku. Oceniono, iż nowy, skrócony zamek był znacznie bardziej odporny mechanicznie od wzorów poprzednich. Działał sprawnie nawet przy źle spasowanej, gorszej amunicji. Funkcjonował  zupełnie przyzwoicie w błocie, śniegu czy silnym zapiaszczeniu, choć jego wytrzymałość na trudy pola walki (czyli odporność na zanieczyszczenia) była i tak mniejsza niż zamków czterotaktowych. Krótki skok zamka przyspieszał przeładowanie. Karabiny przetrwały iście mordercze testy, cztery wybrane egzemplarze wytrzymały nawet po 150.000 strzałów każdy, bez żadnych poważniejszych uszkodzeń (!). Zaobserwowano, iż lufy kbk wz. 31 zuzywały się znacznie wolniej niż poprzednich modeli. Mało tego, wkrótce okazało się, że koszt seryjnej produkcji nowego karabinu jest niższy o około 20 franków na jednej sztuce, co przy zamówieniach rządowych dawało niebagatelną oszczędność.

W trakcie użytkowania broni wprowadzano w niej pewne, nie wszystkie trafione, poprawki. I tak w 1934  roku wprowadzono cieńszą iglicę, zaś w 1935 utwardzono komorę zamkową. W 1936  wprowadzono magazynek z hartowanej stali. W 1941 roku testowano osady laminowane, jednak broń była za ciężka i projekt zarzucono. W 1944 proponowano zmianę składu chemicznego stopu, wykorzystywanego do produkcji luf i komór zamkowych jednak nie wpłynęło to dobrze na żywotność broni. Ostatecznie ten pomysł także zarzucono. Od 1946 roku osady wykonywano już z buka, a nie orzecha, co napawa mnie wielkim smutkiem.

Na bazie karabinu K31 powstała także seria karabinów snajperskich zaopatrzonych w montaż pod optykę z powiększeniem 1,8 lub 2,8. nosiły one oznaczenia ZF K31/42 lub 43. Kolejna wersja karabinu wyborowego to Model 55.

Karabin produkowano seryjnie od 1932 roku aż do roku 1958. Powstało ich ponad 580 000 sztuk. Po zakończeniu produkcji dla wojska wypuszczono jeszcze kilka krótkich serii broni dla strzelców sportowych. W sumie niewielkie ilości K31 dla prywatnych nabywców produkowano także równolegle do zamówień rządowych. Ostatnia ich partia wyszła z fabryki Eidgenoessische Waffenfabrik w Bernie w 1972 roku. Karabiny trafiające do rąk cywilnych odbiorców często posiadały mikrometryczne szczerbinki lub nawet dioptery. Te ostatnie osiągają dziś całkiem wysokie ceny.

Egzemplarz prezentowany na zdjęciach pochodzi prawdopodobnie z ostatniej serii złożonej na rynek cywilny w 1972 roku. Co prawda jest to jedynie przypuszczenie bo numer seryjny broni nie pojawia się w opracowaniach dotyczących karabinu, jednak wygrawerowana przed nim litera P dobitnie świadczy o jego powstaniu z części pozostałych po produkcji seryjnej dla szwajcarskiej armii.

Właśnie z takim a nie innym wydatowaniem broni wiąże się moja krótka historia w Long Range Shooting. Mając w rękach prawdopodobnie jeden z najlepszych karabinów jaki powtarzalnych jaki powstał w pierwszej połowie XX wieku, postanowiłem, za namową kolegi Karola Muchalskiego, spróbowac swoich sił w strzelaniu na troszkę dłuższe dystanse w kategorii Karabin Historyczny Wojskowy. Po sprawdzeniu regulaminu zrozumiałem, że problemem może być właśnie data produkcji mojego egzemplarza. Po kontakcie z organizatorami i Sędzią Głównym zawodów okazało się, że miałem niestety rację. W tym miejscy pragnę Im serdecznie podziękować za szybkie i konkretne wyjaśnienie moich wątpliwości. Pozwoliło mi to uniknąć nie tylko kosztów związanych ze startem ale i wielu innych niedogodności i problemów. Serdecznie dziękuję.

To na tyle. Idę szukać w okolicy osi dłuższej niż 25 metrów… i karabinu wyprodukowanego przed 1951 rokiem.

Źródła:

„Karabiny, karabinki i pistolety maszynowe. Encyklopedia długiej broni wojskowej XX wieku” Aleksandr B. Żuk

http://mczbron.pl/2013/12/15/schmidt-rubin-wz-1889/

https://k31.ch/en/docs/k31-serial-numbers-and-manufacturing-dates/

http://naszemiasto.pl/artykul/szwajcaria-rubinami-bogata,4520194,artgal,t,id,tm.html

5 myśli nt. „Szwajcarski K31 czyli jak nie pojechałem na Long Range. Broń kolekcjonerska

Wiktor

Piękny stan i dobry opis

Odpowiedz
    Minionek

    Dziękuję. Nadal nie mogę się na niego napatrzeć.

    Odpowiedz
Jan Gabryś

Mam rocznik 1938, broń rewelacyjna:)

Odpowiedz
    Minionek

    Zgadzam się bez sprzeciwu. Choć trochę żałuję, że mój nie jest sprzed 1950. Ale tylko trochę.

    Odpowiedz
mexican_breakfast

Fajnie zrobiony opis. Pozostaje wpisać się w poprzednie opinie. Wspaniałą broń, celna i chodząca jak szwajcarski zegarek. Mój ma rocznik ’42, co udało mi się ustalić po numerze seryjnym. Wkrótce zmierzę się ze strzelaniem z oryginalnych Ruag’ów, niestety nie znam rocznika. Prawdopodobnie płaszcze stalowe, ciekawe jak to wpływa na kondycję lufy? Z drugiej strony, jest to amunicja przeznaczona do tego karabinu.

Odpowiedz

Podziel się ze mną swoją opinią.