Menu

Czy walczymy o swoje?

7 października, 2017 - Rozkmina

Kolejna rozkmina Minionka grafomana. Uczciwie ostrzegam, DŁUGO I NUDNO.

„Póki takie podejście (że sport, że hobby, że relaks, że fajny egzemplarz w szafie) będzie przeważać wśród braci strzeleckiej, póty będzie ona w Polsce śmietanką/marginesem. A póki będzie marginesem, to nie ma szans, by opinia publiczna, czy politycy przejmowali się głosem środowiska. Hoplofobia będzie kwitła w najlepsze, a miast przepisów prostrzeleckich raczej się będzie można spodziewać obostrzeń, utrudnień i zakazów.”
  Obiecałem odnieść się do powyższych słów. Trudna sprawa, ale skoro obiecałem to do słowa dotrzymam. Oczywiście robie to całkowicie prywatnie i subiektywnie, nie narzucam nikomu toku swojego rozumowania, ani tym bardziej nie liczę na poklask. Liczę za to na rzeczową, kulturalną i nawet sarkastyczną dyskusję pod postem.
     Pierwszy problem, który zmusił mnie do zastanowienia, to brak zrozumienia, co złego jest w podejściu do broni jako narzędzia do uprawiania sportu czy rekreacji. Może inaczej, co innego ma skłonić rzesze Polaków do posiadania broni? Zagrożenie terroryzmem, inwazją Rosji? Na dzień dzisiejszy, są to dla przeciętnego Polaka mrzonki. Nie znam nikogo kto bałby się wychodzić z domu bo czuje się zagrożony czy prześladowany (pomijam przypadek osoby ze schorzeniem psychicznym). Wniosek jest więc dla mnie prosty, nie odczuwam zagrożenia więc nie kupuję broni, która ma mnie przed nim obronić (masło maślane wyszło). Oczywiście są grupy osób, które nawet jeśli nie czują się bezpośrednio zagrożone, to przygotowują się na taką ewentualność. Chwała im za to. Jednak nie czuję się od nich gorszy, czy nie daj Boże, bardziej elitarny z tego powodu, że „zbieram broń”. Jak znaczki albo monety (znaczki się jednak szybciej zbiera) i nie zgodzę się z tezą, że moje podejście do broni źle wpływa na środowisko.
Wręcz przeciwnie. Udowadniam, już kilku osobom faktycznie udowodniłem, że można posiadać broń z tylko tego powodu, że chcę. Udowadniam, że podstawą do posiadania broni może być tylko chęć, nie koniecznie poczucie zagrożenia, czy potrzeba obrony. Nie czyni mnie to nikim specjalnym czy uprzywilejowanym, choć zapewne bezpieczniejszym. Sportowcy, kolekcjonerzy czy strzelcy rekreacyjni pokazują właśnie, że każdy może, przy odrobinie wysiłku i chęci, posiadać broń. Nie musi być, jak do niedawna, byłym Milicjantem, prokuratorem, posłem czy synem sędziego.
Problemem jest to, że z całą tą hoplofobią walczymy… statycznie. Ot, dostałem pozwolenie czyli udowodniłem światu, że się da. Jeśli polskie prawo do posiadania się nie zmieni, lub zmieni na gorsze, jeśli zakwitnie hoplofobia i lewactwo, to oczywistym jest, że winę za to poniesie środowisko strzeleckie, które uważam w naszym kraju nie istnieje jako realna grupa. Jednak wina ta nie będzie miała nic wspólnego z tym z jakiego powodu ktoś zrobił pozwolenie a jedynie wynikiem lenistwa i głupoty. Dopóty niewiele się dzieje, dopóki nie stoimy pod ścianą. Jednak wtedy pewnie będzie już za późno.,,

Podziel się ze mną swoją opinią.